Premiera teledysków Beyonce - "Halo" oraz "Diva"

Właśnie wyczytałam na jednej ze stron, że dziś ma odbyć się premiera klipów Beyonce do Halo i Diva. I już pojawiły się w sieci, jakość taka sobie, ale jak pojawią się lepsze linki to na pewno wymienie.

Halo

Halo to zdecydowanie jeden z lepszych utworów na albumie Beyonce. Nie będę się bawić w tej jej podziały na Sashe i Beyonce, po prostu jest to najlepszy kawałek z tego albumu. Jeśli chodzi o teledysk, to spodziewałam się może czegoś innego, ale z racji tego, że klip miał ukazać drugą stronę osobowości Beyonce musiano zastosować mega kontrast do drugiego klipu. Teledysk jest taki eteryczny, lekki i delikatny w swojej wymowie oraz przekazie. Można się przyczepić, że jest nudny, mało pomysłowy, ale widocznie obrano taką drogę jeśli chodzi o ten teledysk. Dopiero co obejrzałam klip, także trudno wyrobić sobie ostateczną opinię, zwłaszcza jeśli nie widzimy czegoś na dużym ekranie. Spodziewałam się czegoś innego, Beyonce wygląda bardzo ładnie i subtelnie. Trochę klimatem przypomina mi klip Gwen Stefani, tam gdzie przewala się w pościeli;), nie pamiętam jednak tytułu, ale ujęcia twarzy oraz gra świateł jest podobna. Tak samo troszkę widać podobieństwa do Irreplaceable jeśli chodzi o światło w klipie, takie od razu włączyły mi się skojrzenia. A jak Wam się podoba? W klipie występuje Michael Ealy (chyba były facet Halle Berry;p).

Diva

Diva to taki kawałek, którego nie cierpię, tak samo jak Single Ladies, jednak dzięki zmasowanej promocji w radio i telewizji zaczyna Ci się wgryzać w Twoją głowę i męczy Ciebie niemiłosiernie, aż dochodzisz do wniosku, że może nawet być ta piosenka. Zdecydowanie po tym jak zobaczyłam video czuję, że właśnie tak się stanie znowu z moim odbiorem piosenki od Beyonce. Teledysk jest lepszy, bo po prostu więcej się w nim dzieje. Jeśli jednak usłyszę wzmiankę o nowatorstwie Beyonce to będę musiała zaprotestować, a jak! Przede wszystkim sceny w pomieszczeniu, gdzie Beyonce tańczy i wygina swoje ciało ewidentnie przypominają mi klipy Janet Icon Jackson. Zresztą cały ten klimat divy i wylewająca się pewność siebie Beyonce z każdego słowa, które wyśpiewuje, to po prostu Janet w czystej postaci - Control, Nasty, Rythm of Nation, to kilka odnośników, które trzeba znać, a jak nie zna się, to lepiej sprawdzić i później pisać o nowatorstwie Beyonce. Tak samo te udziwnienia jeśli chodzi o wygląd Beyonce, znowu przychodzą mi na myśl dziwaczne postacie muzyki jak Janelle Monae (kocham muzyke i postać Janelle). Moje ostateczne odczucia (oczywiście mogą zmienić się) to fakt, iż teledysk jest bardzo dobrze zrealizowany, do wkurzającej piosenki i jeśli klip jest w stanie mnie przekonać bardziej niż piosenka, to brawa dla... reżysera. Świetne sceny tańca, znowu genialna gra świateł!! Na koniec mamy oczywiście znowu wybuch samochodu (Crazy in Love 2?). Wybuch jest mniej tandetny niż w klipie Maryśki Karej, nie mam akurat do tego żadnych wątpliwości, ale nadal mnie zastanawia - po co to było? Rozumiem, bo divy i ostre laski tak robią, aha, no cóż... cute:> Może denerwować, że Beyonce śpiewa o byciu divą i tym samym pokazuje facetom, że kobieta też może zarabiać mnóstwo kasy i posiadać władzę, ale jednocześnie naśladuję mężczyzn... Po prostu mimika jej twarzy, cygaro, itp. to przecież jak mini wersja jej męża. Tak samo okulary, choćby Kajoszka się kłania i cieszy. Niby pomysł świetny, ale skoro już to ma być silna kobieta, to niech będzie kobietą. Rozumiem jednak, że piosenka ma formę utworu hip-hopowego, można tak to sobie tłumaczyć (w takim razie jednak jest to tylko sprytna kopia innego utworu Beyonce - Upgrade You - który zresztą tutaj pobrzmiewa zarówno w śpiewie, muzyce czy zachowaniu Beyonce).