poniedziałek, 19 stycznia 2009

Only U2. Dla Obamy.


U2. Tak jak Bono ze swoim mega tupetem może czasem irytować, tak tylko oni potrafią zainspirować ludzi na koncercie. Tym razem było tak samo. Jak dla mnie najlepszy występ tego wieczoru, z tego co widziałam. Kiedyś już o tym pisałam, że ten typ muzyki ma w sobie pewną iskrę, która potrafi wzniecić ogień. Przed Wami u2 i oczywiście Pride (In The Name Of Love) - adekwatny utwór, bo dla samego Dr King'a. I drugi kawałek City Of Blinding Lights, która była zdaje się przewodnią piosenką kampanii Obamy (polecam tez TEN występ z tym utworem).



Troche mu wokal szwankował, ale to nadal Bono. Mina Baracka, kiedy wspomniał Palestyne i Izrael - bezcenna:) Pomimo wszystko piękne jest to, że podkreślił, że to marzenie nie tylko amerykańskie, ale i europejskie, afrykańskie... Nie ma to jak dobrze rozruszać tłum na koncercie.

Bono, teatralnie, ale to przecież Bono. Niech mu będzie. Niesamowity występ.

I nie byłabym sobą, gdyby z tym występem nie dałabym też wystąpienia Dr Kinga, w tym samym miejscu, tylko, że w roku 1963.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz coś od siebie.

Related Posts with Thumbnails