Zaczynamy.

Obama, Obama, Obama! Nie jest to jednak blog polityczny, ale muszę przyznać, że kiedy wczoraj przeniosłam się z jednego miejsca do drugiego i włączyłam od razu po wejściu odbiornik tv, to ku mojej radości trafiłam od razu na przysięgę prezydencką!! Głupi to ma szczęście;)

Nie zdążyłam jednak na występ Arethy. Ktoś może powiedzieć - miałaś szczęście! Hmm, muszę przyznać, że jak jakiś czas temu dowiedziałam się o tym, że to właśnie Aretha zaśpiewa najważniejszy utwór podczas inauguracji, to przyznam, że się cieszyłam. A teraz mam mieszane uczucia. Jednak od jakiś negatywnych emocji powstrzymuje mnie jedno. Aretha. Nie można podważać legendy muzyki i to wykonanie było bardzo arethowe, pełne duszy, emocji, bez wyrachowania i zbytniej teatralizacji - prawdziwa do bólu. Ktoś tam napisał, że brzmi jak jęczący kot, ale... Mam czasami styczność z kocurem mojej siostry i uwierzcie mi, gdyby tak śpiewał mi o 6 rano, to na pewno nie musiałabym chować się pod poduszką!
Aretha - My Country Tis of Thee
I jak? No dobrze, może troszeczkę jej nie wyszło:>

Beyonce za to zaśpiewała podczas pierwszego tańca prezydenckiej pary. Poniżej jej wykonanie At Last.
Bardzo ładne wykonanie, trzeba to jej przyznać. Ładnie wyglądała i ogólnie raczej nie mam nic do zarzucenia. Oczywiście ktoś tam może się przyczepić do teatralnych gestów Beyonce, ale do tego trzeba się chyba przyzwyczaić. Dziwi mnie jednak jedno, że piosenka żyjącej nadal! artystki - Etty James - została wykonana przez artystkę, która ją grała w musicalu i... czy to tylko mi coś w tym nie gra? Ciekawe jak musi się czuć Etta (pewnie mieszane uczucia, bo z jednej strony duma, że to jej piosenka, a z drugiej... nie wyobrażam sobie tego!). Zdaję sobie jednak sprawę, że to pewnie para prezydencka wybrała ten utwór, ale po prostu przez szacunek dla Etty, legendy, nie pasuje mi to do końca. Wykonanie jednak bardzo ładne i trzeba przyznać, że Beyonce dała radę.

Cudowna Alicia zaśpiewała również podczas balu dla Obamy. Wybrała piosenkę No One (oj jak ja kocham ten kawałek!).
Bardzo dobry występ. Alicia rzadko zawodzi i nie mówię już tutaj o wokalnej formie, ale też o samym przekazie i wymowie swoich występów. Jest jedną z nielicznych, która potrafi zrobić to w taki sposób. Bez teatralności i z pozytywną energią.

A teraz Mariah. Wiecie, że jestem prawie totalnie subiektywna jeśli chodzi o MC (tak samo mam z Arethą, Mary, Alicią). Powyższa fotka jest przepiękna (z polskiego forum MC). Słynny mikrofon, bombastyczna fryzura, sukienka (tak, wiem - ryzykownie;p) - pięknie. Jeśli chodzi o występ, to tak jak pisałam Maryśka zaśpiewała Hero, myślę, że to bardzo dobry wybór, zresztą ona zawsze to śpiewa podczas takich wyjątkowych okazji. Najpierw przejrzałam komentarze pod filmikiem i już nastawiłam się, negatywnie. Następnie obejrzałam poniższy występ:
Nie było źle!! Oczywiście NIE JEST tak dobry jak kilka lat temu, wow, ale przecież jak wszystkim wiadomo Mariah zmaga się z różnymi wokalnymi problemami i jej głos brzmi zupełnie inaczej (jest bardziej chropowaty), dlatego te ostatnie sekundy tego występu są godne pochwały. Brawo, uff. I w końcu troszkę się wyluzowała, choć i tak myślę, że była zestresowana, tak jak każdy z wykonawców. Najbardziej jednak rozśmieszyła mnie poniższa notka:
Craigslist founder Craig Newmark and John's Grill owner John Konstin reported that every time Bush came on screen, the crowd in their section sang "nananana... Good-bye." Konstin, seated near Mariah Carey, says she nana-ed all through the event.
Wydaje mi się, że nie trzeba tego tłumaczyć:) I tak DJ Nick Cannon, jak donoszą media, spełnił swoje marzenie i oficjalnie może być DJem w Białym Domu - nawet nie wiedziałam, że o tym marzył!

Queen Mary oczywiście dała z siebie wszystko. Wybrała utwór Just Fine i myślę, że był to dobry wybór. Poniżej niestety niezbyt dobrej jakości filmik, ale jak pojawi się lepszy to na pewno poprawię. Edit - Lepsza Wersja już jest.
Cudownie. Tylko Mary.


Cudownie. Tylko Mary.

Nie wiem czy są wśród Was fani Maroon 5... Jeśli tak, to poniżej ich występ z utworem This Love.
Jakość taka sobie, ale dźwięk bardzo dobry. Wykonanie też bardzo dobrze i choć Adam Levine ma specyficzny głos, to jednak da się tego słuchać i nie jest źle.

Na koniec tego posta, Stevie - Singed, Sealed, Delivered. A pomagają mu wszyscy artyści, którzy śpiewali podczas tego balu - Alicia, Beyonce, Jamie, Mariah, Shakira...
No i tutaj Maryśka mnie zawiodła i przyznaje z czystym sercem, że w ogóle nie było jej słychać. Alicia, Beyonce i sam Stevie - super. Shakira - shaky.
To na tyle, w ciągu dnia pewnie pojawią się też inne filmiki, postaram się wszystko pokazać i skomentować.
To na tyle, w ciągu dnia pewnie pojawią się też inne filmiki, postaram się wszystko pokazać i skomentować.
Ten Obama to ma fajnie - taki koncert! I pewnie po bilety nie musial stac w kolejce!? ;)
OdpowiedzUsuńMariah Carey - pieknie, jej glos sie chyba zrobil bardziej "czarny"? Czytalam, ze Pan Obama tuz przed ogloszeniem wynikow wyborow sluchal wlasni tej piosenki. Musial miec ogromna satysfakcje, ze teraz ta sama piosenke, ta piekna kobieta spiewa specjalnie dla Niego.