piątek, 13 lutego 2009

Jennifer Hudson oraz Beyonce na gali NAACP Image Awards 2009



Beyonce i Jennifer Hudson wystąpiły wczoraj na gali NAACP Image Awards. Zanim podzielę się moją opinią, najpierw występ Beyonce z Halo:



Tak jak pewnie wszyscy wielbiciele tego utworu czekałam na pierwszy występ na żywo z Halo. Przede wszystkim Beyonce wyglądała przepięknie. Suknia, włosy, kolczyki! oraz makijaż - wszystko tworzyło idealną całość. Nawet pożyczyła wiatrak od Mariah by ładnie jej sukienka powiewała. Wokalnie też raczej nie mam zastrzeżeń, choć naczytałam się komentarzy, że nie był to jej najlepszy występ. Możliwe, że po części mają rację... Jak dla mnie było bardzo dobrze, choć nie doskonale. Jedno co mnie irytowało, to jej teatralność. Niech ta kobieta w końcu porzuci maskę, którą nosi. Te łzy w oczach, ta rączka przy twarzy, po prostu NIE MOGĘ na to ze spokojem spoglądać. Wszystko pięknie oprócz tego drobnego szczegółu. Beyonce otrzymała nagrodę dla najlepszej wykonawczyni, tym samym pokonała Alicie Keys, Mariah, Jennifer czy Rihannę. A to podziękowania Beyonce, które są już pod obstrzałem na niektórych stronach...



Niby podziękowała wszystkim, ale zapomniała chyba o jednej osobie... Hm, cóż taki styl.

A teraz Jennifer Hudson, która zaśpiewała The Impossible Dream dla Muhammada Ali. Nawet nie domyślacie się jak bardzo cieszę się, że wybrano ten utwór, gdyż śpiewała go między innymi Roberta Flack na moim ulubionym albumie tej wspaniałej piosenkarki - Chapter II (polecam wszystkim). Fragment słów, które myślę, że równie dobrze mogą odnosić czy to do Jennifer czy to do nas samych:

To dream the impossible dream
To fight the unbeatable foe
To bear with unbearable sorrow
To run where the brave dare not go

This is my quest, to follow that star,
No matter how hopeless, no matter how far
To be willing to give when there's no more to give
To be willing to die so that honor and justice may live


Tutaj wersja Roberty, a poniżej Jennifer.



Niestety filmik nie jest aż tak dobrej jakości jak ten od Beyonce, ale jak się pojawi lepsza wersja, to postaram się zmienić. Wolę wersję Roberty, ale Jennifer choć nie wyglądała tak pięknie jak Beyonce, to wykonała również wspaniale ten utwór. Choć może wokalnie czasem brzmi topornie (nie wiem czy to dobre słowo, ale tak mi się skojarzyło), to są jednak pozostałości kościelnego stylu, który jest widoczny też u innych wokalistek. Pomimo wszystko jak dla mnie Jennifer przemienia się w gwiazdę, zresztą co ja plotę - ona już praktycznie nią jest, zwłaszcza jeśli patrzymy na to z perspektywy nagród, które otrzymała - Oskar, Grammy, Złoty Glob, BAFTA! Teraz sukces ten musi się przełożyć na popularność w muzyce, bo przecież ona jest przede wszystkim wspaniałą piosenkarką. Wczoraj zgarnęła również 3 nagrody NAACP - za debiut, duet z Fantasią oraz album. Ktoś może powiedzieć, że są to nagrody dane z litości... Nie wiem, ale myślę, że żadna nagroda jej tego nie wynagrodzi.

Nagrody nie otrzymał John Legend, który został pokonany przez Jamie Foxxa (najlepszy wykonawca). Smutne wieści nadeszły od Johna, gdyż kilka dni temu zmarł jego dziadek, z tego tez powodu odwołano jeden występ, ale pozostałe, które maja się pojawić już dzisiaj i w ten weekend mają odbyć się zgodnie z planem. Na stronie John-Legend.net dostępna jest notatka od Johna a propos tego smutnego wydarzenia oraz inne informacje z tym związane.

Kolejnym zdumiewającym przegranym jest moja Esperanza Spalding, która nie dostała nagrody dla najlepszego jazzowego artysty, a ta poszła w ręce Natalie Cole. Z kolei najlepszym artystą gospelowym zostały Mary Mary.

Wystąpił również Seal, który złożył hołd wszystkim, którzy ostatnio odeszli z tego świata.



Ciekawy występ, choć widziałabym Seala w innych piosenkach bardziej odpowiednich, nie będę się jednak czepiać.

3 komentarze:

  1. Wystep swietny :) Beyonce poradzila sobie z utworem jednak nie widze w niej juz takiego hm... potencjalu? energii? nie wiem jak to ujac xD ale tak to luxusowo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ladnie wygladala Bee tutaj, nawet bardzo ladnie, zaspiewala juz tylko tak sobie i nie mam na mysli poprawnosci technicznej (nie jestem profesjonalistka, nie bede tego oceniac) nie podoba mi sie stylistyka jej spiewu. Wzorowanie sie na wokalistkach (jak chocby Aretha), ktorym nie jest w stanie dorownac w przekazywaniu emocji poprzez muzyke. Kiedys myslalam, ze to bedzie kolejna wielka diva jak Mariah, Whitney itd... Ale jednak chyba nie. To co mnie do niej od jakiegos czasu bardzo zniecheca, to przerost formy nad trescia - muzyczna pasje przycmiewa rezyseria, co powoduje, ze to wszystko wydaje mi sie sztuczne i nie chce mi sie wierzyc, ze cokolwiek sie zmieni na lepsze, bo ona chyba nie dostrzega problemu... Moze nie traktuje tego w kategoriach problemu. Wielkosci nie mozna udawac - ja trzeba miec w sobie.
    Jennifer Hudson natomiast ostatnimi wystepami oczarowala juz chyba caly swiat - wyglada przeslicznie a spiewa jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem Ciebie Krajuś, tak samo jest z rolami, które gra - niby wszystko gra, ale cały czas wiesz, że gra, a przecież nie powinno sie tego odczuwać. Jednak Beyonce jest chyba też za to uwielbiana, Mafikowi się podobało i może to też zależy od tego, co kto szuka w muzyce;)

    Jennifer jest prawdziwa jak Aretha, Beyonce jest przede wszystkim wyśmienitą performerką, scena to jej żywioł, ale czy wzbudzanie emocji...? Tutaj już mam wątpliwości, choć pewnie znajdą się tacy, co i te znajdą w jej muzyce:)

    OdpowiedzUsuń

Napisz coś od siebie.

Related Posts with Thumbnails