Dawn Robinson powraca, ale powraca już od kilku lat, podobnie jak zespół En Vogue w oryginalnym składzie. Pomimo mojego sceptycznego podejścia do zapowiedzi wypływających z myspace Dawn (album ma się pojawić już w 2009 roku), nadal w gdzieś tam w głębi serca łudzę się, że moje marzenia spełnią się i usłyszę Dawn w solowym projekcie, który wszystkich powali na kolana! Piosenkarka wyjawiła na swojej stronie, że ma już 8 piosenek, a teraz czeka jeszcze na 3 dodatkowe utwory/pomysły od swoich fanów lub ludzi ściśle związanych z przemysłem muzycznym. Uwaga, piosenki mają być w klimacie hip-hop/rock, czyli domyślam się, iż Dawn pójdzie w zupełnie innym kierunku niż większość z nas może przypuszczać!?! Jak głosi odważny wpis na jej myspace:Dawn is now poised to make a comeback that will rival & bring to mind the successes of Tina Turner & Mariah Carey! No doubt if the world were to get two words of advice that would best sum up Dawn’s reentry onto the musical landscape of today, those two words would certainly be “GET READY”!
Powrót jak Mariah czy Tina? Dobrze, w takim razie szykuje się już bardziej pozytywnie na kolejny album od Dawn. Do tej pory można było wysłuchać dwóch nowych piosenek, Man Enough oraz I Like Boyz. Dla mnie zdecydowanie ten pierwszy brzmi lepiej, posłuchajcie poniżej:
Trochę w klimacie En Vogue i choć może Was dziwić (lub nie), że tak bardzo liczę na nową Dawn, ale swego czasu w zespole była nieziemska i zawsze się wyróżniała, choć En Vogue daleko do Destiny's Child czy podobnych grup, gdyż tam KAŻDA wokalistka śpiewała i miała ogromny wkład w wizerunek i muzykę tej supergrupy. Tym bardziej czekam na moment tryumfalnego powrotu Dawn od dawien dawna, bo debiutancki album piosenkarki, który niegdyś ujrzałam na sklepowej półce, spowodował u mnie wzmożony atak fanowskiej histerii, który niestety nie utrzymał się po przesłuchaniu całego krążka. Owszem, nie był to zły album, ale też nic wybitnego w nim się nie pojawiło. Pomimo wszystko, takie utwory jak I Don't Know Why, Meaning Of A Woman czy Envious dawały nadzieję na to, że nie będę musiała czekać aż tyle lat (album wyszedł w 2002 roku) by Dawn wydała kolejny krążek. Widocznie jednak zły odbiór na rynku muzycznym spowodował taki obrót sprawy, a nie inny. W międzyczasie oczywiście mamy różne projekty, w które była zaangażowana piosenkarka - w tym fantastyczne Lucy Pearl - ale jednak chciałoby się w całej okazałości posłuchać tego mocnego wokalu w dobrej oprawie muzycznej. Na szczególną uwagę zasłużyły moim zdaniem jeszcze dwa inne kawałki z tego albumu, Get Up Again z motywującymi słowami by się nie poddawać w życiu, kiedy jest źle oraz Our Child, który doskonale eksponuje przepiękną barwę Dawn oraz możliwości wokalne tej kobiety. Ubóstwiam. I choć są to dwie spokojne piosenki, a Dawn raczej kojarzy nam się z bardziej drapieżnymi utworami i wizerunkiem, to muszę przyznać, że dla tych dwóch piosenek warto posłuchać całego albumu, bo gwarantuje, że en vogue'owskie klimaty też tam można wyszukać.
Our Child z debiutu Dawn:
Tyle ode mnie o tej gwieździe lat 90 i choć dawno to było, są ludzie na tym świecie, którzy czekają na powrót Dawn Robinson, nie wspominając nawet o nowym albumie En Vogue (razem czasem koncertują, ale albumu jak nie było, tak nie ma).
O tak! Sa tacy, co czekaja, choc czekaja juz dosc dlugo... oby bylo warto! Jednak mam nadzieje, ze album bedzie brzmial inaczej niz "nowy utwor", ktory mi sie niespecjalnie podoba.
OdpowiedzUsuńMi nowy utwór trochę się podoba, ale nie na tyle bym była optymistyczna co do nowego albumu:> Musi znaleźć swój kierunek muzyczny by nie powielać schematów, a tak jest w tej piosence. I czekamy, czekamy... ;)
OdpowiedzUsuń