Ostatnio pisałam o moim wielkim nawróceniu jeśli chodzi o Adele, a tutaj proszę promują Hometown Glory w Stanach. Pojawił się teledysk i występ na żywo u Jimmy Fallona. Poniżej klip:I od razu występ:
Wspominałam, że kocham ten utwór - muzyka, klawisze i chropowaty nieco głos Adele oraz sama treść piosenki tworzą niesamowity klimat. Teledysk nie jest zły, ale też nie powala. Bardziej bym wolała by jednak był zrobiony nie w studio, ale na zewnątrz. A tak mamy dość monotonny obrazek, ale przy takiej muzyce teledysk to drobnostka, nie ma tutaj dużo łatania w promocji takiego utworu. Dość adekwatny komentarz do tego teledysku wyczytałam na jednym z blogów odnośnie tła w tym klipie - jak widać są to pewnie Stany Zjednoczone, US and A (NYC), a jak widaomo piosenka jest o Londynie... Ach, ta amerykańska promocja musi mieć zawsze wszystko wciśnięte na swój sposób, inaczej nie doceni pewnie i tak znakomitej produkcji jaką jest Hometown Glory. Wolę zdecydowanie taką wersję klipu. A występ brzmi idealnie, jak z płyty. Adele jest wspaniała i taka... normalna? Prawda, że to rzadkość w dzisiejszej muzyce, normalność.
A wiesz Wikus, ze mnie sie wlasnie taki teatralny klip podoba?;p I wydaje mi sie, ze jest bardziej wymowny, niz zrobiony na zywca, w rzeczywistych plenerach. I piosenka mi sie podoba bardzo, moze ja sie tez nawroce... z czasem?;]
OdpowiedzUsuńKawałek kocham, a klip mi się niesamowicie spodobał! Moim zdaniem oddał klimat songu. Jest taki kameralny, rzeczywiście nieco teatralny, taki jak ta piosenka. Na plus;)
OdpowiedzUsuńEeee.... mówię Wam, że w plenerach by było jeszcze ładniej!:))) I nawracaj się Crybaby!
OdpowiedzUsuń