czwartek, 2 lipca 2009

Pierwszy singiel Whitney Houston!

I w końcu jest. Dziś miałam nic nie pisać i nawet jak w ciągu dnia pojawił się remix już o wiele lepszej jakości nowego singla Whitney, to stwierdziłam, że poczekam... I pojawił się, I Didn't Know My Own Strength, więc wypada coś napisać o nim.



Jak usłyszałam dziś remix, to wiedziałam mniej więcej, że będzie to bardzo klasyczne brzmienie i tak też jest. Piosenka napisana przez Diane Warren/David Foster, nie zaskakuje. Jest to typowy kawałek dla Whitney, ale jak dla mnie, więcej znajdę lepszych piosenek w tym stylu na jej ostatnim albumie, Just Whitney (który nie odniósł wielkiego sukcesu, pomimo lepszych ballad). Utwór jest na pewno wzruszającym dowodem dla fanów na to, że można? odbić się od dna i tak też właśnie go postrzegam. Ładna ballada z motywującym tekstem (zwłaszcza - I was not built to break - piękne), ale jednak brak tego czegoś, co mam nadzieję znajdzie się na albumie (produkcje A.Keys czy J.Legenda, którzy mają lepszą rękę do ballad obecnie niż Diane Warren). Poniżej fragment tekstu, naprawdę ładnie (choć ktoś może napisać, że banalnie):

Lost touch with my soul
I had no where to turn
I had no where to go
Lost sight of my dream,
Thought it would be the end of me
I thought I’d never make it through
I had no hope to hold on to,
I thought I would break
I didn’t know my own strength
And I crashed down, and I tumbled
But I did not crumble
I got through all the pain
I didn’t know my own strength
Survived my darkest hour
My faith kept me alive
I picked myself back up
Hold my head up high
I was not built to break
I didn’t know my own strength

Jeśli chodzi o wokal Whitney, to zauważam dużą zmianę i wcale mnie to nie zaskakuje. Irytuje mnie zaślepienie fanów, zarówno Whitney i Mariah, którzy myślą, że ich wokale nie tracą na jakości z biegiem lat! Ich głosy mają zupełnie inną wrażliwość (głos MC jednak dla mnie jest wrażliwszy) i w różnym stopniu tracą na jakości, którą posiadały wcześniej. Głos Whitney obecnie jest nieco zachrypnięty, choć nadal słychać te znane nam wszystkim dźwięki, ale nie jest to głos z tamtych lat i mam nadzieję, że kiedyś się skończy wieczne porównywanie, kto ma głos, a kto stracił! Zejdźcie na ziemię ludzie i może zaczniemy doceniać to, że te kobiety nadal śpiewają i nagrywają muzykę, a nie wiecznie będziemy żyć tym, co było. Było. Będzie to wszystko, co osiągnęły zawsze należało do nich, ale tak jak MC zaczęła kiedyś nowy muzyczny rozdział w swoim życiu, tak Whitney zaczyna znowu! kolejny rozdział i mam nadzieję, że się jej uda. Po prostu przykre jest to, jak się czyta te wszystkie pierdoły w necie, że Whitney się skończyła (choć jeszcze kilka godzin temu miała pokazać Mariah, gdzie raki zimują!) albo że Mariah już powinna przestać cokolwiek nagrywać, bo też straciła wokal... Uwierzcie mi, gdyby choć 1/2 wokalistek (a piszę o artystach obecnie zajmujących jakieś tam lepsze miejsca na listach przebojów) obecnie miała wokale tych kobiet, to można by było tego spokojnie słuchać. Lata śpiewu i nadużywania głosu robią swoje. Aż chciałoby się zaśpiewać do wszystkich - You're delusional, you're delusional...

Jeszcze jedno, bawią mnie muzyczne porównania Whitney i Mariah, bo jak rozumiem, że jest to dość naturalne (zwłaszcza jak wydają razem nowe albumy w tym samym czasie), ale też bardzo powierzchowne! Whitney tworzy coś w stylu soul/trochę r&b i pop, natomiast Mariah, to już r&b/trochę hip-hop, itp. Różnica jest ewidentna i jak teraz o brzmieniu Mariah mówi się, że jest takie, bo chce być na czasie, tak napiszę jedynie... ajm veri sori, ale jej brzmienie jest w większości takie, bo takie chce robić i tworzy coś w tych klimatach mniej więcej od albumu Daydream (a od Butterfly tym bardziej). Czasy się zmieniają i ludzie zapominają, więc ja przypominam. Whitney natomiast idzie bardziej w klasyczne soulowe klimaty i jeśli jej to odpowiada, to niech tak będzie. Album My Love Is Your Love oczywiście dał nam poznać divę z trochę innej strony i mam nadzieję, że na I Look To You znajdziemy też coś podobnie brzmiącego! Na pewno cokolwiek to będzie, fani docenią, w końcu tyle lat czekali... Aha, gdzieś wyczytałam, że możliwe, iż nie jest to jednak pierwszy singiel Whitney... Kto wie, może specjalnie wyciekł by sprawdzić odbiór fanów? W drugiej linii ponoć czeka już kawałek wyprodukowany przez Swizz Beatza - Mill Dollar Bill - czyli coś bardziej współcześnie brzmiącego. W każdym razie dla mnie I didn't know my own strength jest bardzo ładnym utworem i może z każdym przesłuchaniem bardziej będzie mi się podobał, tylko... ja ogólnie wciągam do głośników prawie wszystkie ballady Whitney Houston, także nie wiem do końca czy jestem obiektywnym źródłem informacji czy to dobry utwór...

I wybaczcie, za pisanie o MC w poście o Whitney, ale widzę, że walka na głosy się zaczęła i chyba tak to będzie wyglądać przez najbliższe miesiące... Chyba sobie odpocznę, przestanę odwiedzać blogi i inne stronki... by nie podnosić sobie ciśnienia komentarzami niektórych ludzi... duh.

Na koniec, Whitney ma zamiar powrócić w wielkim stylu. Wystąpi wrześniową porą na Times Square w programie Good Morning America. Poniżej klip:



Czekam!

3 komentarze:

  1. Hah! No wlasnie! O ile na poczatku lat 90-tych mozna bylo na upartego postawic obie panie obok siebie, o tyle w 1998 roku - kiedy nagrywaly razem duet- byly to juz dwa rozne muzyczne style! Whit pozostala przy pop-soulu, a MC pomaszerowala w strone r&b i hh. Baaa pamietam jak nawet w naszej TV Hirek Wrona prognozowal kariere swiatowa dla Edyty Gorniak, w zwiazku z odejsciem MC od nurtu pop-soul... Fajnie, ze nie wszystkie prognozy sie spelniaja!;] Ale wracajac do Whit i MC, minelo juz ponad 10 lat... a nadal pojawiaja sie nie tylko absurdalne porownania, ale przede wszystkim i niestety, zalosne wrecz rankingi! Zgadzam sie, ze jest to niepotrzebne podkrecanie atmosfery wrogosci i do niczego dobrego nie prowadzi! Swiat jest ogromny i jest na nim mejsce dla obu div, a nawet i kolejnych!
    Wracajac do piosenki Whitney, nie dziwie sie, ze glos brzmi... jak brzmi, tzn inaczej niz 10, 15 lat temu. Naiwnoscia byloby oczekiwac, ze ryknie jak w 1992 roku. Wiedzialam, zeby tego nie oczekiwac i nie jestem zawiedziona. Zawiodla mnie sama piosenka, a uscislajac zawiodlo mnie wykonanie od strony emocjonalnej. Mam wrazenie, ze Whitney spiewa nie dlatego, ze czuje taka potrzebe... a dlatego, ze sie tego od niej oczekuje! Nie slysze w tej piosence satysfakcji ze spiewu! A slowa jak najbardziej prosza sie o takie wykonanie! Natomiast sam utwor nie jest zly, ale wlasnie... na JW byly lepsze ballady, ale juz wtedy bylo wiadomo, ze czasy sie zmienily i jesli chce sie odniesc sukces komercyjny, trzeba pojsc na pewien kompromis. Mozna nagrac plyte i nowoczesna i szczera jednoczesnie. Dobrze, ze Whitney robi swoje, ale obawiam sie, ze po raz kolejny efekty bede odwrotne od zamierzonych!;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawałek udany, aczkolwiek spodziewam się po nowym albumie Whitney czegoś bardziej imponującego. Wiem, że ją na to stać. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że w ogóle wróciła i robi wreszcie to co kocha robić. Mam nadzieję, że dzięki pracy raz na zawsze zerwie z tą okropną przeszłością. Życzę powodzenia w dalszej drodze twórczej!

    OdpowiedzUsuń

Napisz coś od siebie.

Related Posts with Thumbnails