
Maya Azucena polecana jest przez kilka poczytniejszych portali soulowych. Podchodziłam sceptycznie do niej, ale po przesłuchaniu albumu - Junkyard Jewel - jestem zachwycona. Tak jak Ayo za bardzo mnie nie wzruszała (choć ma dziewczyna swój urok), tak Maya Azucena stawiając również na prostocie akustycznej gitary oraz sile swojego mocnego i ciekawego wokalu, jest dla mnie o wiele bardziej strawniejsza. Piękne melodie, słowa oraz przede wszystkim mocny głos pozwala całkowicie odprężyć się i przeżyć to co jest nam wyśpiewane. Maya nie jest nowicjuszką na scenie i możecie się czegoś wiecej dowiedzieć o niej na jej myspace, m.in. można ją było usłyszeć na albumie Stephena Marleya w Let Her Dance. Pierwszy album May'i nazywał się Maya Who? (2003) i również zebrał same dobre recenzje, zresztą wcale mnie to nie dziwi jeśli przyrównuje się jej muzyke i postać do takich artystów jak Jill Scott, Roberta Flack czy Lauryn Hill. Ze swojej strony dodam Ayo i India.Arie, bo również jest to muzyka szczera, ale pełna uroku i siły.
Tutaj Maya w cudownym Warriors (live)
A to w mojej ulubionej (do tej pory) piosence - tytułowej Junkyard Jewel

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz coś od siebie.