
Dla fanów deep house'u z domieszką soulu mam dobrą wiadomość. Jak przypomniała mi kilka dni temu stronka soulbounce o istnieniu takiej wokalistki jak Lisa Shaw, tak też dowiedziałam się o tym, że piosenkarka nagrała już swój drugi album - Free. Jednak może zaczniemy od samego początku. Z albumem Lisy - Cherry - zapoznałam się wraz z odkryciem innej wspaniałej wokalistki z tego samego gatunku i z tej samej wytwórni muzycznej (Naked Music) - Gaelle. Ta ostatnia i jej album Transient tak zniewolił mój umysł, serce i duszę, iż przy słuchaniu Lisy mogłam jedynie stwierdzić, iż owszem jest świetna, ale to Gaelle jest szczytem boskości i wszystkiego co najznakomitsze w muzyce w tej konkretnej stylistyce. Nikt mnie już tak nie zachwycił. Lise odłożyłam gdzieś w podświadomości mojej na dalszą półkę, a Gaelle świętowała swoje tryumfy przez wiele miesiecy by w końcu odejść na zasłużoną emeryturę, ale może powróci, tak jak wielu innych artystów wyeksploatowanych przez mój nadmierny apetyt muzyczny. I znowu się to dzieje, miało być o Lisie, a jest o Gaelle!
Wczoraj powróciłam do albumu Cherry i dostrzegłam ukryte piękno i wyjątkowość tej wokalistki i jej piosenek - kolejny aksamitny głos (jak Gaelle), tylko przyjemniejszy i mniej nostalgiczny niż ten tej mojej jedynej (Gaelle;p), do tego delikatnie pulsująca muzyka z domieszką dobrze brzmiącej elektroniki - zakochałam się na nowo. Z Cherry posłuchajcie choćby tych piosenek:
Wspaniałe Matter Of Time:
Gaellowskie When I (po prostu niesłychane podobieństwo, ale nadal piękna piosenka)
Taneczne Born To Fly (Goldfrapp spotyka Moloko plus Lisa oczywiście):
Czy w końcu kultowy Always
Jeśli przesłuchaliście choć jeden utwór i Wam się nie spodobał, widocznie taki styl nie jest Wam pisany. Jednak jeśli Was zainteresowała Lisa lub jesteście jej fanami, to dobra wiadomość jest taka, że Lisa wydaje nowy album już 10 marca! Wokalistka udostępniła kilka nagrań prawdopodobnie z tego albumu. Wyczuwam nieco inne brzmienie, może to skutek zmiany wytwórni? (Lisa zmieniła wytwórnie - teraz nagrywa dla Salted Music - założoną przez Miguel Migsa ), choć nadal to ta sama piosenkarka i ten wyjątkowo ciepły wokal. Zdecydowanie jednak słychać więcej tanecznych kawałków, nad czym trochę ubolewam, bo za to kocham ten styl muzyczny, gdyż uspokaja skołatane serce, albo porywa do tańca i... tak możliwe, że będzie brzmieć ten album. Posłuchajcie pierwszego singla - Music In You:
Jak dla mnie jest to dość dobry utwór, ale aż tak bardzo mi nie zapadł w pamięci by się nad nim zachwycać. Reszta piosenek jest w podobnej stylistyce, ale z tych dostępnych na myspace Lisy najbardziej spodobały mi się - Can You See Him, Honey oraz Like I Want To. Pomimo, iż nie brzmi to tak przyjemnie i dobrze jak kawałki z Cherry, to nadal zapowiada się porcja dobrej muzyki. Jeśli chcecie posłuchać więcej zapraszam na jej myspace. Tam też wyczytałam określenie wokalu Lisy jako dance/electronic Sade, cóż, dobrze powiedziane.
Na Marginesie: O Gaelle pewnie jeszcze napiszę, bo jej muzyka miała duży wpływ na moje życie w pewnym sensie. Poza tym, przepraszam za zero notek w ostatnich dniach, ale byłam w drodze, jak to ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz coś od siebie.