wtorek, 2 lutego 2010

Koncertowo z BET Honors 2010


Wczoraj wyemitowano nagrany wcześniej program BET Honors, gdzie między innymi uhonorowano Whitney Houston. Właśnie dla niej zaśpiewały m.in. Jennifer Hudson i Kim Burrell. Poniżej występ Jennifer, która nie pierwszy raz zaśpiewała piosenkę z repertuaru Whitney (wcześniej program American Idol i jej fantastyczne występy), tym razem chyba największy przebój tej legendy, I will always love you:


Fantastyczne wykonanie. Jennifer Hudson staje się dla mnie coraz bardziej interesującą postacią na scenie muzycznej. Jedyna ma nadzieja, że znajdzie to przełożenie na jej najnowszym albumie. Z wypowiedzi twitterkowych, wyśledziłam, że ponoć John Legend obecnie pisze wspólnie z Jenn piosenki na jej nowy krążek! I już wiem, w ciemno, że na pewno rezultat będzie co najmniej zadowalający! Legend i Hudson to połączenie niemal doskonałe. 
Następnie dla Whitney zaśpiewała Kim Burrell, która została zapowiedziana jako ulubiona wokalistka Ms. Houston... i po tym występie trudno w to nie uwierzyć:



Whitney is... crazy!! Trzeba przyznać, że daleko było do doskonałości temu wykonaniu, ale co za emocje i zmiana tekstu! Podobało mi się, nawet jak może nie było konwencjonalnie, to dobrze, że czasem i takie smaczki się przytrafiają. Cieszy widok szczęśliwej Whitney, która ostatnimi czasy na pewno święci swoje tryumfy, oby tak dalej! 

Kolejny występ tym razem od Queen of Hip-Hop & Soul czy Mary J. Blige. Ach... co ja będę pisać, musicie to zobaczyć:



Przede wszystkim piosenki z ostatniego albumu Mary kompletnie do mnie nie przemawiają... ale to co ta kobieta pokazała na scenie, czyli powrót do staroci muzycznych ze swoich już legendarnych krążków, to jest nie do opisania. Zaśpiewała nawet moje ukochane I Love You i Be Happy;) z My Life, a tyle w tym niedopowiedzianych smaczków, poezja. Fantastyczny album, piosenki, ech... aż łezka się zakręciła w oku na wspomnienie dawnych czasów! Przed tym jednak funkujące i soulowe Love No Limit z What's the 411? I jak uprzejmie dla Diddy'ego, no proszę... Poza tym, wyglądała świetnie! Mary przerodziła się w damę soulu i przyjemnie się na to spogląda [oczywiście nie wnikam jakieś w tam ostatnie epizody z jej życia]. 

Ciągle śpiewające panie, no to widocznie najwyższy czas na Maxwella... Poniżej wykonanie Fistfull of Tears:



Piękna piosenka i tak spoglądając na Maxwella, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stoi przed nami może nie kolejny, bo jednak unikatowy w swoim własnym wymiarze,  ale jednak podobny... Marvin Gaye (nieśmiałe me porównanie do tej legendy muzyki).  Maxwell nabrał scenicznej ogłady i aż miło się na to patrzy. Jedna rzecz jak dla mnie jest widoczna, wydaje mi się, że z powodu licznych występów wokal Maxwella traci na sile. Nadal brzmi dobrze, ale jednak nie jest to samo co było na samym początku promocji albumu. 

Na sam koniec powracamy do silnych kobiet, poniżej występy Jazmine Sullivan oraz Patti LaBelle. Jazminka wyśpiewała najpierw intro w postaci Unforgettable (Nat King Cole oraz Natalie Cole w najbardziej znanej wersji), a później zawładnęła sceną wykonując utwór nieporównywalnej Arethy Franklin. Rock Steady, kocham kocham kocham ten utwór!! Rok temu słuchałam do znudzenia ile wlezie;) A Jazmine w czarnych szpilkach niczym Beyonce ewidentnie dała z siebie wszystko. Jeśli chodzi o Patti, to oczywiście... jest dobrze, If Only You Knew (piękna piosenka):



Tyle z występów, które chciałabym skomentować, co nie oznacza, że reszta nie zasługuje na Waszą uwagę!;) Pod tymi adresami możecie zobaczyć występy:
India.Arie - Beautiful Flower (akustycznie, spokojnie, taką Indie lubię!)

Takie ceremonie, to ja mogę oglądać. Uwielbiam jak artyści, z młodszego zwłaszcza pokolenia, wykonują piosenki swoich poprzedników!

6 komentarzy:

  1. Stwierdzam fakt, że nasza kochana Whitney... jest szalona! Ale to i tak dodaje jej pewnego uroku, jak na kobietę takiej rangi (choć wydaje mi się, że to słowo nie pasuje do kontekstu). Świetne występy. Przede wszystkim Jennifer i Indii, ale Jazmine też się postarała.
    Szkoda, że w Polsce takowych gal nie organizują. Tutaj też mamy świetnych muzyków. Jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, mały błąd. Mary zaśpiewała Be Happy a nie Be With You:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ups;) Masz rację Karol, zmiksowałam tytuły;) Dzięki, poprawiam;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, Patryku, Whitney szalona, ale jakoś pocieszna w tym swoim szaleństwie [kwestia przyzwyczajenia chyba heh] ;) W Polsce niestety wszystkie gale są mega sztuczne jak dla mnie, a zreszta... szkoda nawet dyskutowac;] Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Whitney, droga Whitney masz w mym sercu specjalne miejsce;)

    J.Hud kolejny świetny występ. Sporo ludzi łapie się za ten kawałek i często się na nim spala, ale Jennifer udowodniła, że nie bez powodu jest na scenie muzycznej i na pewno pozostanie na niej przez długie lata. Do tej piosenki trzeba mieć GŁOS, a ona go na pewno posiada.

    Mary jak zwykle super. Babka ma głos, klasę i wygląd - po prostu ma cały muzyczny/sceniczny pakiet. Fajnie było pobujać się do starszych kawałków. Jej ostatni album może znowu nic nadzwyczajnego, ale nie jest źle. Daje rade.

    Maxwell - nie bez powodu jest moim ulubionym artystą. Świetnie się go słucha i miło ogląda w występach na żywo. Mam nadzieje, że kiedyś wreszcie będzie mi dane obejrzeć go w wersji live na koncercie - najlepiej w Polsce. Yeah, marzenia... Co do głosu też właśnie zauważyłem, że Maxiowi siada on niestety. Nie ma co się jednak dziwić. Facet jest w trasie od bardzo długiego czasu także to w sumie naturalne, że wokal po jakimś czasie słabnie.

    Jazmine Sullivan jest kolejną postacią na scenie muzycznej, która w sumie bardzo szybko zyskała moje zaufanie. Jej debiut był świetny i ciągle uważam, że Grammy należało się jej a nie Jennifer Hudson. No, ale cóż. To w końcu Grammy, gdzie wszystko jest możliwe i człowiek nigdy do końca nie jest zadowolony z wyniku. Patti też zaliczyła świetny występ.

    India i jej gitara. Więcej chyba nie trzeba. Ten Pan przy fortepianie to ma mad skillz. Myślałem, że w pewnym momencie odleci w górę;)

    Stevie przypomniał mi o czymś ważnym, a mianowicie, że muszę sobie odświeżyć jego dyskografię. Niesamowity muzyk. Uśmiech na mojej twarzy zagościł, jak Trey i Stevie zaczęli śpiewać "I Invented Sex". LOL foreva!

    Ryan Leslie głosem mnie jakoś nie zachwycił. Chyba był z lekka wystraszony. Za to tą piosenkę bardzo lubię. Z resztą cały jego ostatni album jest świetny. Facet ma talent.

    "Takie ceremonie, to ja mogę oglądać" - Amen, siostro! U nas zapewne coś w tym stylu odbyłoby się w Sali Kongresowej i mogę się założyć, że nikt z publiczności nie ruszyłby tyłka z miejsca, żeby się trochę pobujać do muzyki:) Smutne, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Whitney, droga Whitney masz w mym sercu specjalne miejsce;)"

    Heh, to mój ulubiony fragment w tym komentarzu:) Tak jak Mariah;p! W moim ma szczególne;)

    "Amen, siostro!"

    Wolałabym jednak by było inaczej, ale amen, amen;)

    Dzieki JohnD, jak zwykle konkretny komentarz;)

    OdpowiedzUsuń

Napisz coś od siebie.

Related Posts with Thumbnails