Prawie się zmieściłam w naszym polskim czasie, bo wypada mi jako fance coś napisać o 40 urodzinach [bądź rocznicy jak to ona w swoim świecie, nazywa urodziny] Mariah! Z tej okazji zawiesiłam nawet słuchanie Monici i Eryki by wymęczyć znowu mi znane i kochane starsze i nowsze piosenki od Mariah. Można jej nie trawić za image, całą otoczkę, poczucie humoru, za bycie divą, za muzykę!, wypowiedzi, ale co jak co... talentu jej odmówić na pewno nie można, a jeśli nadal to czynicie i w jakiś sposób przykrywacie talent i dokonania tej artystki rozczulając się nad tym, że kocha motylki i tęcze, albo tym podobne banały, to droga wolna. Nie mam na takie pierdoły czasu i myślę, że lepiej posłuchać tej Maryśki niż wczuwać się w to jak gruba obecnie jest i jak bardzo urosła jej klatka piersiowa... Najpierw zabawny filmik o Mariah:)
Heh;)
Nieco inaczej poniżej ode mnie...
Tyle już napisałam o Mariah tutaj... Za co można! [naprawdę, to możliwe] ją szanować, a przynajmniej ja potrafię z łatwością, ZA:
- Głos, nawet jeśli z wiekiem traci na sile i jakości, to nadal pozostaje technika i unikatowa barwa!
- Od pierwszego albumu, Mariah Carey, współtworzyła swoją muzykę oraz TEKSTY. Niebanalny talent kompozytorski, a każdy kto sądzi inaczej musi chyba prześledzić książeczki zamieszczane w jej albumach. Tak robiłam w wieku nastu lat, co obecnie ułatwia mi zrozumienie wielu problematycznych dyskusji na temat talentu tej kobiety, ot co!
- Przełamanie pewnych barier muzyczny, kiedy zaczęła współpracować z hip-hopowymi artystami, a jej muzyka w końcu zaczęła brzmieć tak jak ona zawsze chciała, czyli bliżej R&B.
- Nagrywa dla FANÓW nawet jak komercyjnie nie wychodzi, tak jak powinno.
- ZAWSZE ma uśmiech na twarzy i nawet jak opowiada o tym, co było złe w jej życiu, to NIGDY nie okazuje niewdzięczności za to, że sława niesie też swoje obowiązki, czyli musi czasem wyjść do swoich fanów, musi porozmawiać z dziennikarzami i nie musi zasłaniać się torbą lub czymś innym by jej świat nie widział. Mariah lubi być w centrum, to fakt, ale też jej profesja od niej tego wymaga.
- Pomimo, iż niektórzy zarzucają jej, że nie nagrywa takiej muzyki jak kiedyś [popowej], to ona nadal robi swoje i pozostaje wierna temu, co lubi najbardziej.
- Poczucie humoru, niebywałe, zaskakujące, divovate, marysiowe, ale zawsze jest to poczucie humoru.
- Nie ukrywa swojego pochodzenia i tego z czym się zmagała będąc dzieckiem/nastolatką. Poczucie wyobcowania doskwiera wielu osobom na świecie i wiem na pewno, że nie jeden człowiek słysząc piosenkę Looking In czy Outside poczuł, że nie jest sam z tym wszystkim.
- Za to, że jest kobieta wytrwała. Nawet ja nie popierałam jej kariery aktorskiej, a proszę jak teraz to wszystko się u niej zmieniło...
- Za to, że jest SOBĄ, indywidualnością, która oczywiście jest niezrozumiana i nieakceptowana w społeczeństwie muzycznym, nie tylko w Polsce. Za bycie sobą uznaję, jej image, jej muzykę, jej bycie divą, ... wszystko to, co może i mi się nie podobać, ale nie ma sensu zadowalać ogołu, jeśli nam osobiście nie przyniesie to szczęścia, a mając za sobą okres pod kloszem ex-męża [muzycznie i prywatnie] myślę, że jest to ostatnia rzecz w jaką by wpakowała się Mariah.
A by dalej jeszcze przedłużyć ten monolog...;) Szanuję MC przede wszystkim za jej muzykę oraz albumy:
- MARIAH CAREY: za Vanishing, który napisała jako nastolatka, nadal nie wierzę, poezja.
- EMOTIONS: niedoceniony krążek, a na nim Till The End of Time czy jazzujący The Wind! Szczególnie ten ostatni i autorski tekst od MC...
- MTV UNPLUGGED - za wykonanie If It's Over, tyle soulu w tym... i za to, że na żywo brzmi lepiej niż w studio.
- MUSIC BOX - za Without You/Hero oraz Music Box, czyli pozytywkę z mojego dzieciństwa, którą nieświadomie kochałam słuchać będąc bardzo młodym berbeciem;)
- MERRY CHRISTMAS - no za co... wiadomo:)
- DAYDREAM - za remix z ODB [Fantasy], za One Sweet Day oraz Open Arms [czyli od tego się wszystko zaczęło], za to, że ten album rozpoczął nowy etap w drodze muzycznej Mariah... i za Looking In, kiedy odsłoniła trochę i pokazała też mniej urodziwą stronę sławy...
- BUTTERFLY - co tu pisać... The Roof z Mobb Deep?!! Kto by się spodziewał! Za teledyski... za tytułowego Motyla i teledysk. Nawet bez komercyjnego sukcesu porównując do poprzednich albumów, to już klasyk.
- RAINBOW - za teledysk do Heartbreaker i scenie w toalecie, nadal oglądam i zaśmiewam się;)
- GLITTER - za to, że do kiepskiego filmu, nagrała wyśmienitą ścieźkę dźwiękową, a ludzie dalej swoje... za All My Life (Rick James) i Reflections (Care Enough).
- CHARMBRACELET - za to, że wtedy zobaczyłam ją na żywo i pomimo rzekomej utraty głosu już wtedy brzmiała NIEZIEMSKO.
- The Remixes - piosenki z Nasem, Mobb Deep, Joe, remixy Moralesa... uwielbiam.
- THE EMANCIPATION OF MIMI - za to, że utarła nosa wszystkim nawet wtedy kiedy i ja zwątpiłam w jej komercyjny sukces w najbliższych latach.
- E=MC2 - za For The Record i album, który jest produkcyjnym ideałem. Za lekkość muzyki, której czasem było brak.
- MEMOIRS OF AN IMPERFECT ANGEL - za to, że to album dla FANÓW i jako fan, kocham ten powrót do dawnego stylu.
Tyle ode mnie, miało być krótko, ale jak to u mnie bywa, miało... nie wyszło:)
Na koniec jeden z moich ukochanych występów od Mariah, nie pamiętam, czy pokazywałam kiedyś tutaj... Vanishing i młodziutka MC:
20 lat w muzycznym biznesie, gratuluje.
A na koniec, taki rzadki okaz, czyli I Feel It, produkcja Mahogany, miał znaleźć się na Emancypacji, ale z powodów prawnych nie pojawił się... a szkoda, bo brzmi niesamowicie:
Jest kilka naprawdę wspaniałych piosenek od Mariah, które nie są znane większości. Warto czasem poszukać lub poradzić się na forach;)

Nawet nie wiedziałem, że Mariah już 40stka stuknęła. Na pewno nie wygląda na swoje lata.
OdpowiedzUsuńBardzo miło czytało się Twój post i muszę przyznać, że punktowa argumentacja za co kochasz i szanujesz MC z lekka moje zimne serce ociepliła;)
Ludzie często zapominają jak dużo dla muzyki zrobiła i gotowi są skreślić ją za byle co, dlatego miło poczytać szczerą opinię fanki Mariah, która punkt po punkcie pokazuje dlaczego Mimi już jest te 20 lat na scenie muzycznej.
Mi samemu zdarzy się znaleźć co raz coś u MC co mi nie pasuje za bardzo, także "święty" nie jestem, ale na pewno mam dla niej ogromny szacunek jako dla wokalistki i autorki tekstów i myślę, że większość ludzi powinna się skupić właśnie na tych dwóch rzeczach, a nie czepiać się jej strojów, włosów, czy jakichś innych pierdół. To nie za styl życia, czy wygląd ją polubiłem tylko za jej wokal i teksty. Czasami o tym zapominam, także te jej "anniversaries" to dobry moment na refleksje, zastanowienie się nad tym co tak naprawdę ważne jest w (jej) muzyce. Najlepszego Maryśka! :)