piątek, 9 kwietnia 2010

I znowu to samo... ale za to jak! Melanie Fiona.


Dobrze, chyba na koniec dzisiaj zaserwuje lekko odgrzewany kotlet w postaci kolejnej odsłony piosenki It Kills Me. Tak spojrzałam z ciekawości, kiedy pierwszy raz napisałam wzmiankę o tej piosence i to już ponad rok od kiedy znam ten kawałek i nadal muszę przyznać, że... jestem zachwycona. Gdzieś wyczytałam, że tekst jest ogólnie niezbyt wybitny i jak to zazwyczaj u mnie bywa, po uważniejszym wsłuchaniu, muszę stwierdzić, że miejscami jest kiepsko... ale! Wykonanie... Nie miałam okazji skomentować teledysku, który ukazał się, kiedy blog był zawieszony, ale uwielbiam ten klip. Melanie wygląda prześlicznie, a cały nastrój i wykończenie są profesjonalne i na poziomie. Poniżej kolejne wykonanie Ms. Fiony i tak jak czytałam wcześniej na innych blogach, że za każdym razem człowiek myśli, nie... skończ już śpiewać ten oklepany kawałek, tak później słucham pomimo wszystko i nadal nie mogę oderwać wzroku od ekranu. A że jestem wielbicielem przeróbek akustycznych, zwłaszcza jak artysta może się pochwalić mocnym wokalem, tak przed Wami właśnie akustycznie, It Kills Me:



Barwa głosu i ta lekka chrypka tej dziewczyny jest po prostu IDEALNA. Poza tym Melanie naprawdę śpiewa całą duszą i to widać, bez zbędnej teatralności lub sztucznej pozy. Niech nagra album bardziej w klimatach soulowych niż retro, to na pewno uraduje przynajmniej jednego człowieka na ziemi, czyli skromnego bloggera z Polski:)  Na dziś chyba? koniec... a może nie. Udanego weekendu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz coś od siebie.

Related Posts with Thumbnails