sobota, 30 października 2010

Premiera teledysku: Robyn "Indestructible"

Bodajże w tym tygodniu pojawił się teledysk do zremiksowanej wersji Indestructible z albumu Body Talk Pt. 3. Teledysk jest dość realistyczny i... sami musicie zobaczyć by ocenić.

Przed Wami Robyn z Indestructible:



I jak wrażenia? Najbardziej ciekawi mnie dość interesujący ubiór Robyn w postaci tych plastikowych rurek... hmm... Teledysk nie należy do moich ulubionych, ale piosenka nadrabia wszelkie minusy. Album Robyn Body Talk Pt. 3 ukaże się 28 listopada. 

Miałam napisać coś więcej o Robyn w ramach jej koncertu na FreeFormFestival 2010. A by było co pisać. Niebywale charyzmatyczna postać, pełna energii i talentu. Na koncercie była niebywała. 

Najlepsze momenty? 
Na pewno wykonanie With every heartbeat (mój ulubiony utwór tej artystki) oraz Dancing On My Own.
Dlaczego?
Idealne wokalne wykonanie. A poza tym, artystka która rusza publikę i bije od niej niesamowite zaangażowanie w to co robi. Nawet dla laika w tym temacie, na koncercie nie sposób było stać spokojnie. 
Publika:
Zaskoczenie. Dopisała publiczność. Na Robyn wszyscy w moim obrębie dzielnie śpiewali i tańczyli w muzycznej euforii. To była muzyczna ekstaza. W pewnym momencie znalazłam się w innym miejscu niż powinnam, za sprawą tłumu zachwyconych fanów - w tym i ja, zachwycona, skacząca i śpiewająca. 

Na pamiątkę, fragmenty z koncertu. 

Dancing On My Own, czyli hymn niemal każdej dziewczyny na tym koncercie (mniej więcej od 2 minuty się zaczyna):


Propsy.
Muszę przyznać, że z niebywałą satysfakcją wyśpiewywałam z moimi koleżankami - "I'm not the girl you're taking home" heh, bez żadnych podtekstów [chyba;p], ale po prostu nawet spoglądając na bandę bab, które zdzierały swoje gardła przy ".... I'm in the corner, watching you kiss her" po prostu - it made my day! ;) I co ważniejsze, panowie również. Wtórowali! Pozytywna zajawka, ot co. Jeszcze jedno podziwiam osobę, która potrafiła utrzymać w miarę równo "kamerkę" przy kręceniu, bo ja nie byłabym w stanie. Energia aż człowieka roznosi w takich momentach, co zresztą widać, kiedy ostatecznie nie daje rady i wpada w wir publiki przy końcówce. 

Mój absolutny faworyt. With Every Heartbeat (tylko końcówka, ale trwa aż 4 minuty, polecam zakończenie filmiku):



Jak się zaczęło, to pamiętam jedynie, że krzyczałam do dziewczyn - "To moja piosenka"; na co one - "Ta, jasne!" Heh;) Naprawdę, uwierzcie, to moja piosenka!:) Tutaj właśnie popłynęłam z tłumem i myślę, że nawet gdzieś w tym kąciku słychać nasze krzyki. Końcówka jednak... po tym jak śpiewamy wszyscy razem, jest przejście i ... jak cisza przed burzą, w końcu wszystkim puszczają hamulce - muzyczne szaleństwo. I żal, że już koniec.
Tyle ode mnie o Robyn na FFF 2010. Jeden z najlepszych koncertów na jakim byłam. Na pewno warto, jeśli zawita raz jeszcze do nas, by się wybrać. Polecam w ciemno, każdemu. I to było trochę na otarcie łez, po odwołanym koncercie Janellki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz coś od siebie.

Related Posts with Thumbnails